Niestety moja nieobecność była spowodowana chorobą. Po urlopie majowym w Polsce , pojechałam do Szwajcarii. Problemy z moja kasą chorych w Szwajcarii i Zusem , który mimo ,że mam ubezpieczenie , nie wystawił mi zaświadczenia . Wpadłam najpierw w doła , który pózniej przerodził się w depresję. Najgorsze jest to , że popadam w obłęd jak zaczynają się u mnie problemy. Tylko , że niektóre problemy stważam sobie sama lub sobie je wmawiam. W kilka tygodni uporałam się z moim ubezpieczeniem , niestety musiałam zapłacić kilka tysięcy franków na raz ,a resztę rozłożyli mi na raty. Na dzień dzisiejszy moje ubezpieczenie w Szwajcarii już nie mam zadłużenia w kasie chorych a ubezpieczenie chorobowe opłacam sobie sama. Tak przemiłych osób , które służyły mi pomocą , żeby zakończyć moja sprawę , życzyłabym sobie w naszym kraju. Nigdzie nie musiałam jeździć i załatwiać , tylko telefonicznie i na maila dostawałam wszystkie wiadomości. Pan komornik , który się zajmował moja sprawą , jak mu powiedziałam ile mnie to nerów kosztuje , jeszcze mnie przeprosił, że nie ze swojej winy musiałam przechodzić taki stres.
A jak doszło do tego , że zrobił mi sie dług , mimo mojego ubezpieczenia. W Szwajcarii ubezpieczenie emerytalne i chorobowe płaci pracodawca. Ubezpieczenie zdrowotne opłaca sie samemu.
Gmina zgłosiła mnie do ubezpieczenia zdrowotnego mimo , że miałam ubezpieczenie A1w Polsce. Kasa chorych kosztowała miesięcznie 500 franków. Ja złożyłam wszystkie dokumenty potwierdzające , moje ubezpieczenie w Unii Europejskiej. Dostałam potwierdzenie z urzędu , że nie muszę płacić nic na ubezpieczenie zdrowotne. Ale , że byłam zgłoszona wcześniej i to kilka miesięcy wcześniej uzbierała się spora suma. Zgłosiłam sie do Zusu o wystawienie A1 za wszystkie miesiące , których mi brakowało. Nigdy się nie spóźniłam z opłatami za ZUS. A tutaj niestety odbiłam się jak piłka od muru. Oczywiście wstecznego zaświadczenia nie dostałam.
Wiem wiem polska rzeczywistość, byłam tak wściekła sama na siebie. Opłacam ZUS tylko dlatego , że chodzę do lekarza w Krynicy. Czasami chodzę prywatnie , bo nigdy nie wiem , kiedy będę mieć kilka dni wolnego żeby jechać do Krynicy.
Ponieważ nie przebywam w Szwajcarii cały czas , tylko wtedy kiedy mam urlop w Niemczech , nie mogłam zareagować na listy z urzędów, żeby na bierząco wszystko kontrolować. Udało mi się wszystko wyprowadzić na prostą ,ale trauma pozostała na kilka następnych miesięcy.
Pozdrawiam Was serdecznie .
Monika